28 lutego, 2014

Moja przygoda na Krecie

W dzisiejszym wpisie w wielkim skrócie opiszę praktyki  studenckie. Z tej racji, że na jednej z wysp Greckich spędziłam 3 miesiące to pozwolę sobie przekazać trochę informacji dotyczących Krety jak i samych praktyk studenckich :). Miejsca warte odwiedzenia podałam na końcu wpisu i kilku oddzielnych postach, bo niestety w jednym by mi się nie zmieściło. Zainteresowanych zapraszam to czytania i oglądania :)

Co skłoniło mnie do odbycia takich praktyk?


Pierwszym impulsem była po prostu przygoda! Poznanie nowych miejsc, ludzi, no i ten klimat :) Bardzo dużym czynnikiem było to, że tak wspaniałe wakacje miałam możliwość spędzić ze znajomymi z uczelni zupełnie za darmo- przyznaje, że zaważyło na odbyciu praktyk właśnie tam. Nie przerażało mnie, że to aż 3 miesiące poza domem, chodź te same praktyki mogłam odbyć w Polsce w ciągu miesiąca. 


Kto ponosi koszty transportu?


Tak jak napisałam w poprzednim punkcie przelot samolotem w obie strony mieliśmy za darmo. Dodatkowo z lotniska do hotelu też dostaliśmy się bez problemu na koszt firmy organizującej praktyki. Nie zawsze jest tak, że wszyscy lecą tym samym samolotem i z tego samego miejsca. Z mojej uczelni leciały 4 osoby (akurat złożyło się tak, że wszyscy się bardzo dobrze znaliśmy bo byliśmy z jednej grupy) ;), Ja z koleżanką i kolegą lecieliśmy z Katowic, a nasz kolega z Warszawy. Natomiast jak już wracaliśmy pod koniec września to ja musiałam sobie radzić sama,. Znajomi polecieli po południu, a ja sama miałam samolot w środku nocy. Na szczęście z hotelu na lotnisko zawiozła mnie taksówka zamówiona przez przedstawiciela i dotarłam bezpiecznie dostarczona na lotnisko :). Nasz hotel mieścił się ponad 60 km od lotniska.

Zakwaterowanie, wyżywienie.


To wszytko również mamy zapewnione beż żadnych dodatkowych opłat. Tak na prawdę na takie praktyki nie potrzebne są nam pieniądze, bo wszystko mamy bezpłatne :) Praktyki są również darmowe i nie dostawaliśmy za nie pensji, ale mieliśmy kieszonkowe w wysokości 300 euro miesięcznie.  Nie jest to dużo, ale uwierzcie mi ja nawet tych pieniędzy nie wydałam. Ze sobą wzięłam z domu tylko ok 300 euro (już nie pamiętam), aby mieć cokolwiek przez pierwszy miesiąc. Nie wydałam ich :) Myślałam, że pójdą na jakieś moje drobne zakupy, ale jedzenia i picia mieliśmy pod dostatkiem, więc niewielką ilość tych "pieniędzy z domu" przeznaczyłam na wycieczki w czasie wolnym od pracy, imprezy i pamiątki. Podsumowując: jeśli wybrałabym się bez żadnych pieniędzy, też bym przeżyła i to nawet na bardzo dobrym standardzie ;).

(zasięg wi-fi był w na prawdę bardzo dziwnych miejscach) 

Obowiązki.


Z tej racji, że studiowałam na kierunku Turystyka i Rekreacja musieliśmy odbyć praktyki zawodowe w hotelu na stanowiskach  związanych z pracą w hotelu: kelner, barman, recepcjonista, animator czy np. jak jeden z kolegów jako ratownik wodny. Obowiązki były wydzielane na podstawie znajomości języka angielskiego. Ja wylądowałam na stanowisku animatora czasu wolnego. Bardzo miło wspominam tę pracę, ale niestety wytrzymałam tam tylko 1 miesiąc. Praca była bardzo ciekawa (spędzanie dużo czasu z dziećmi w mini klubie, przygotowywanie kabaretów, konkursów dla gości hotelowych - to te przyjemniejsze strony. 
Po miesiącu poprosiłam o zmianę miejsca i trafiłam do restauracji hotelowej na stanowisko kelnerki. Tam godziny miałam uregulowane i to było największym plusem :) o konkretnej godzinie kończyłam i miałam czas wolny tylko dla siebie. Jako animator często w mojej przerwie musieliśmy robić próby do kabaretów. Kiedy pracowałam w restauracji poznałam bardzo miłe siostry (nie te zakonne ;)), które mieszkały na Krecie :) Bardzo długo po praktykach utrzymywałyśmy ze sobą kontakt - miłe wspomnienia :)






Życie poza pracą.


W ciągu tygodnia mieliśmy jeden dzień wolny od pracy.  To była jedyna okazja, kiedy mogłam zrealizować swoje plany podróżnicze. Niestety nie udało mi się odwiedzić wszystkich miejsc na Krecie, ale mam nadzieję, że w końcu uzbieram na ten bilet lotniczy i jeszcze tam wrócę, chociażby odwiedzić dziewczyny :). Popołudniami po pracy zwykle siedzieliśmy z innymi praktykantami ( z Czech, Słowacji, Białorusi) w takiej naszej altance, albo wybieraliśmy się na plażę :), Czasami jeździliśmy do Rethymno na imprezy (najczęściej, kiedy przylatywali młodzi Polacy i chcieli się gdzieś pobawić). 





Podsumowanie


Uważam, że takie praktyki to wspaniała przygodna. Dzięki nim poznałam cudownych ludzi, dowiedziałam się więcej o kulturze tego miejsca i ludzi, byłam na prawdziwym greckim weselu!, stałam się osobą bardziej dojrzałą, doszkoliłam się w zakresie mojego kierunku studiów szczególnie, kiedy byłam animatorem czasu wolnego, odwiedziłam kilka FANTASTYCZNYCH miejsc na wyspie, nauczyłam się walczyć z tęsknotą  :) i jeszcze bardziej niż zwykle dostrzegłam piękno Polski -poważnie!!! Takie praktyki to fajna sprawa, ale w tym klimacie praca była czasami  udręką (temperatura dawała za wygraną). Kreta jest cudownym miejscem wartym uwzględnienia w swoich wakacyjnych planach, ale jeżeli chodzi o pracę fizyczną to uwierzcie mi, było tak gorąco, że czasami pracowało się resztami sił :D Zawsze zastanawiało mnie jak ci miejscowi ludzie mogą normalnie funkcjonować! :) Za to kiedy przyszedł wrzesień i zrobiło się trochę chłodniej, a my w końcu odetchnęliśmy, oni narzekali, że jest im zimno! :) 






Wszystkim tym, którzy mają możliwość odbycia takich praktyk i się jeszcze zastanawiają powiadam: Nie rezygnuj ze swoich marzeń! To na prawdę fantastyczna przygoda! Może nie koniecznie w tak upalnym miejscu jak Grecja :).


Na początku wpisu obiecałam pokazać kilka miejsc na Krecie poza hotelem, w którym byłam, więc oto i one :)

  • Gramvousa - miejsce, które po prostu MUSISZ zobaczyć będąc na Krecie :)

Kurcze mogłabym tak pisać i pisać, ale post byłby zbyt długi, i nie sądzę, że ktoś chciałby tu zajrzeć. Szanujmy swoich czytelników,  też mają inne rzeczy do roboty, niż czytanie takich długaśnych artykułów :) Na dzisiaj to tyle. Jeżeli macie jeszcze jakieś pytania odnośnie praktyk, czy samej Krety to piszcie w komentarzach, mam nadzieję, że uda mi się na nie odpowiedzieć :).

Pozdrawiam, Kasia.


24 lutego, 2014

Pozytywny poniedziałek (5)

Ostatni tydzień nie był szalony pod względem aktywności fizycznej. No cóż, są takie momenty w każdych z nas, że na prawdę nie mamy siły ani ochoty. Po moich ostatnich 5 fantastycznych tygodniach nadszedł ten mniej fantastyczny, ale równie potrzebny. Chwila odpoczynku jest również bardzo ważna, aby potem zacząć z jeszcze większą energią :). Już we  wpisie: kwietniowa akcja motywacja poruszyłam wątek perfekcyjności. Nie ma czegoś takiego. Jeżeli od jakiegoś czasu dołujesz się swoim słomianym zapałem zajrzyj na tamten post.


Poza wtorkiem i czwartkiem, kiedy stwierdziłam, że sobie zwyczajnie odpuszczam, to wolna sobota i niedziela po piątkowym treningu była spowodowana tak olbrzymimi zakwasami na pośladkach i udach, że o treningu nie było mowy :D Problemem było nawet siadanie ;). No i w ten sposób weekend też sobie odpuściłam... Nie ma co się jednak załamywać jednym tygodniem, bo przede mną jeszcze ich mnóstwo i PRZED WAMI TEŻ! Mamy nowy pozytywny poniedziałek i nowe cele przed sobą, więc zaczynamy od dzisiaj, a najlepiej od teraz! Może ćwiczenia z piłką? W ostatnim aktywnym poście podałam Wam kilka przykładów jak podnieść pupę, więc aktywnych zapraszam na wpis: pozytywny poniedziałek (4).


Niestety tymczasowa samotność w domu zmusza mnie czasami do takich właśnie lustrzanych, mało wymagających fotografii, no ale przecież nie mogłam Was zostawić bez nowego pozytywnego wpisu, a jak wiadomo fajniej  się czyta post z dodatkowymi zdjęciami, no chyba że tylko ja tak mam :D.
Tymczasem pozostawiam Was z myślą Petera Drucke'a, która jest moją przewodnią już od dłuższego czasu, a następnie do aktywnego tworzenia swojej fit przyszłości! :)

Pozdrawiam, Kasia.

23 lutego, 2014

Niedziela na szpilkach




Klasyczny płaszcz, szpilki nude, zwykle jeansy... wydaje mi się, że te elementy w kobiecej garderobie to podstawa. Są takie dni, kiedy w tempie expresowym musimy wskoczyć w stój, który zestawiony razem bez dłuższego zastanawiania się będzie ze sobą grał. Takie właśnie ponadczasowe elementy staram się kupować. Nie lubię mieć w szafie rzeczy, która pasuje tylko do jednych butów czy torebki :). W takich uniwersalnych strojach czuję się ,też najlepiej, najwygodniej i neutralnie. Też tak macie? :)


 trousers / spodnie –Reserved
coat / płaszcz - Orsay
sweater / sweter – no name
 bag / torebka – Orsay
shoes / buty –Elilu
 


Kasia.

19 lutego, 2014

Warzywna bomba witaminowa

Wiadomo od zawsze, że warzywa trzeba jeść bo są zdrowe :)  W dzisiejszym wpisie chciałam się podzielić mega zdrową sałatką, którą robię od czasu do czasu jako podwieczorek.
Główną rolę odgrywają przede wszystkim kalafior i brokuł.Choć kalafior cieszy się bardzo dużą popularnością w naszym kraju, to jednak niewielu z nas wie, że zaliczany jest do jednych z najbardziej wartościowych warzyw. To prawdziwa bomba witaminowa i mineralna.Stanowi źródło witaminy A, C, K, a także witamin z grupy B. To także źródło mikro- i makroelementów. W kalafiorze stwierdzono także obecność sulforafanu, który pobudza enzymy o działaniu przeciwnowotworowym

Brokuły zawierają szczególnie w witaminę C, A, B i beta-karoten, a z soli mineralnych wapń, fosfor, żelazo i miedź, które niezbędne są do tworzenia hemoglobiny. Obecny też jest chrom - bardzo pomocny w leczeniu cukrzycy. Posiada także terapeutyczne właściwości w przypadku anemii, szczególnie u dzieci i kobiet ciężarnych.

Na poniższym zdjęciu przedstawiłam składniki potrzebne do wykonania sałatki. Oczywiście można ją modyfikować na swoje sposoby. Na jedną porcję (kobiecą ;) ) przygotowuję ok 1/3 kalafiora i pół brokuła przedstawionego na zdjęciu. Zwykle biorę jedno jajko, pół jogurtu naturalnego i pół saszetki sosu greckiego, pół pomidora i pojedynczą pierś z kurczaka.


Wykonanie jest banalnie proste. Gotujemy jajko, parzymy kalafior z brokułem i podsmażamy pierś z kurczaka na patelni dodając przyprawy, ja używam zwykle trochę papryki słodkiej, wtedy ma ona ładniejszy kolor :) Pierś oczywiście też można ugotować na parze, ja jednak wolę tą z patelni :).


O ile to pierwsze i ostatnie zdjęcia wyszły mi w miarę ok, to środkowe najważniejsze rozmazane :D Trzeba chyba zainwestować w porządny statyw, bo pudełka (instagram - kliknij) sprawdzają się bardzo dobrze tylko z perspektywy, kiedy fotografuję z boku :D Zna się ktoś na statywach? Warto zainwestować w ten droższy i mieć pewność, że posłuży nam długo, czy może jest to rzecz, która będzie ok nawet z tej tańszej półki???


 Jeżeli już jemy zdrową kolację, to nie zapominajmy i pożywnym śniadaniu, aby to nasze nienaganne odżywianie się było składne :) Jeżeli nie macie pomysłu na ciekawe i inne niż zwykłe śniadanko to zajrzyjcie na mój ostatni post "płatki owsiane z bananem, brzoskwinią i masłem orzechowym".

Pozdrawiam, Kasia.

17 lutego, 2014

Pozytywny poniedziałek (4) - ćwiczenia z piłką na pośladki i brzuch

Zmiana planów! Pomyślałam sobie, że zamiast pisać w postach co planuję na kolejny tydzień i wstawiać filmiki, ćwiczenia beż żadnych relacji to trochę bez sensu... Żadnych wniosków, podsumowania. Od teraz pozytywne poniedziałki  będą bardziej aktywne nie tylko dla mnie, ale też dla Was. Mam w planach motywowanie planem treningowych zrealizowanym a nie planowanym, który nie zawsze w 100% udaje mi się zrealizować. Dzięki takiej małej zmianie będę mogła podzielić się z Wami moją opinią co do konkretnych ćwiczeń, doradzić co warto poćwiczyć, na jakie partie ciała działają najbardziej, a które you tubowe filmiki nie zrobiły na mnie żadnego wrażenia (namachasz się namachasz i nic).

Dzisiaj takiego planu jak poprzednio nie będzie, wiadomo dlaczego :) Podsumuję ten tydzień za tydzień ;) jak już plan zrealizuję ;) Ale żeby nie było pusto i nudno i żeby ten post nie był takim moim tłumaczeniem się i samym paplaniem zaplanowałam na dzisiaj trening. We wpisie pozytywny poniedziałek (3) wspominałam, że pokaże kilka propozycji ćwiczeń z piłką.


(a takie bransoletki z przeróżnymi zawieszkami możecie sobie sami zaprojektować na stronie bizuternia.com).

Są to ćwiczenia w głównej mierze wzmacniające i przed takimi ćwiczeniami należy się rozgrzać. Można poskakać 15 min na skakance, pobiegać, pojeździć na rowerze itp. Po rozgrzewce zaczynamy wykonywać ćwiczenia na kolejne partie mięśniowe.




Ćwiczenie 1



Ważne jest w tym ćwiczeniu, aby kolana nie wychodziły poza stopy. W sumie w większości ćwiczeniach należy o tym pamiętać szczególnie przy robieniu przysiadów, tak więc zapamiętujemy! Aby ćwiczenie było bardziej efektywne można na podbrzusze położyć ciężarek, butelkę z wodą czy nawet książkę, po prostu coś cięższego.


Jeżeli nie mamy pod ręką nic ciekawego co by mogło bardziej zmęczyć nasze mięśnie, po prostu podnosimy jedną nogę :).

Ćwiczenie 2


To ćwiczenie jest potęgą :) nie tylko na pośladki, ale też na mięsień dwugłowy uda :D Przy toczeniu piłki skupiamy się tylko na ruchu nogami, przy zginaniu kolan nie można opuszczać pośladków, bo efekt będzie znikomy. Lepiej zrobić mniej niż się zaplanowało, a prawidłowo :).  Byle jakie machanie, żeby tylko odbębnić nic nie daje. Biodra trzymamy uniesione w jednej płaszczyźnie z tułowiem.

Ćwiczenie 3


Napinamy brzuch, pośladki i uda. Aby utrudnić sobie życie, a przy okazji przyśpieszyć efekt jaki chcemy uzyskać dodajemy obciążniki na stopy.

Ćwiczenie 4


Przy tym ćwiczeniu największe zaangażowanie jest w mięśniach skośnych brzucha. Ważne jest, aby dłoń trzymać pod barkiem.

Ćwiczenie 5


Aby dobrze wykonać to ćwiczenie należy skupić się nad dobrym napięciem brzucha. Unikniemy wtedy opadania tułowia w dół przy prostowaniu nóg. Pracuje nam caaałe ciało: brzuch, nogi, pośladki, ręce

Ćwiczenie 6


Oj to ćwiczenie bardzo angażuje mięśnie brzucha. Tutaj nie wykonamy już 10-12 powtórzeń a max 5-6. Aby dobrze je wykonać musimy napiąć nie tylko mięśnie brzucha, ale też pośladków i ud.

Ćwiczenia 7


Zaangażowane są głównie mięśnie skośne brzucha.  Należy pamiętać, aby nie opuszczać bioder. Oczywiście jak w każdym ćwiczeniu można dodać ciężarek.

Aby zrobić sobie pełen trening należy połączyć 6-8 różnych ćwiczeń i wykonać ok 10-12 powtórzeń na każde ćwiczenie (oczywiście są wyjątki jak np. ćw. 6) niekoniecznie sugerujcie się tymi ćwiczeniami, może mieszać naprawdę z wieloma innymi, to są tylko przykłady i to tylko kilka. Między seriami należy zrobić sobie ok 1,5- 2 min przerwy. Warto zrobić 3 takie serie. Jak już wspomniałam przed treningiem rozgrzewamy się, a po rozciągamy.

To nie są wszystkie ćwiczenia a nawet zaledwie dopiero początek (oczywiście jak mój fotograf wyjechał, przypomniałam sobie o wielu innych świetnych). Planuje więc, aby takich postów było więcej.  Następnym razem wymęczę mego fotografa aż on i bateria w aparacie odmówią posłuszeństwa. Będzie więc więcej propozycji ćwiczeń nie tylko z piłką ;)

No dobra kto dzisiaj jeszcze nie ćwiczyć oprócz mnie? :) Jeśli jeszcze ktoś taki jest to do dzieła! Post napisany, więc wskakuję w dres ;) I Wam radzę zrobić to sami, bo coś czuję, że lato przyjdzie wcześniej niż nam się wydaje, zważywszy na pogodę jaką mamy w lutym  :).

13 lutego, 2014

Trochę o Shanterze i trochę o rasie chow chow

Dostaję od Was wiadomości z zapytaniem skąd mam takiego pięknego misia, jaka to rasa i czy jest trudny w utrzymaniu zważając na jego puszyste wdzianko.Chodzi tu oczywiście o mojego psa :) Shanter już pojawiał się na kilku postach, (najczęściej gościł na zdjęciach z moimi stylizacjami). Ze względu na to, że mój blog traktuję jako lifestylowy pozwoliłam sobie na małą odskocznię od mody, motywacji, treningów itp.
Od razu Was uprzedzam, że post jest dość długi, nie mogłam się zdecydować które zdjęcia Wam pokazać a i tak już zrobiłam poważną selekcję ;).



Rasę chow chow opiszę Wam później, a teraz zajmę się tym w jaki sposób Shanter znalazł się w naszym domu :). Kilka lat temu będąc na wakacjach po raz pierwszy zobaczyłam takiego cudaka, który spacerował dumnie ze swoim panem po chodniku. Nie myśląc długo podbiegłam do niego i zaczęłam go głaskać (oczywiście pytając o zgodę pana). Dowiedziałam się od właściciela psa co to za rasa i od tamtej pory "chorowałam" na chow chowa. Chyba rok potem dostałam go! :) Co prawda był to prezent i sama żywych prezentów nie popieram, ale ja wiedziałam, że go dostanę. Psychicznie i fizycznie byłam przygotowana na obowiązki związane z posiadaniem psa. Zdjęcie poniżej to były dosłownie pierwsze nasze wspólne minuty, które zostały uwiecznione przez Martę od pierników ;) Dzięki Marcioszka!



Dość szybko się u nas zaaklimatyzował jak widać na poniższym zdjęciu, które było robione na drugi dzień (niektóre nawyki pozostały mu do dzisiaj) ;).




Shanter na łóżku to baaaardzo rzadki widok. Ta rasa woli raczej zimną podłogę. Jak był mały i zmęczony to udawało mi się go wziąć na łóżko chociaż na trochę do przytulania, teraz za żadne skarby się nie daje. No czyż nie cudownie? :) Nie trzeba  pilnować i uczyć, że na łóżko nie wolno się kłaść :).


Nastawienie do innych zwierząt



Tutaj chow chowy to istne aniołki! Jeżeli taki Shanter napotka na spacerze małego szczekacza, który ze wszystkich sił próbuje zwrócić na siebie uwagę, zatrzyma się, spojrzy na niego z litością i pójdzie dalej :D. Nie wdaje się w żadne awantury bez powodu. Nawet z 2 kotami, które mieszkają z nami żyje w zgodzie (co nie oznacza, że inne też toleruje).


Utarło się, że chow chow nie szczeka. Nie wiem skąd wziął się ten mit, bo chow chow potrafi szczekać i to całkiem głośno, kiedy jest oczywiście ku temu potrzeba. A kiedy trzeba? To już sam chow chow wie najlepiej ;) 


Przytulanie




Z tym bywa gorzej. Chow chowy z wyglądu misie, wbrew pozorom nie nadają się do przytulania, głaskania i długich pieszczot. Czasami mam wrażenie, że pieszczoty przyjmuje z grzeczności, co jak co, ale są baaaaadrzo cierpliwe.

Spacery 



Z reguły są krótkie, ale intensywne. Chow chow bardziej się ucieszy ze spaceru 30 minutowego w miejsce, gdzie jeszcze nie był niż, chodzenia codziennie tą samą trasą po półtorej godziny. Dzieję się tak, dlatego że nos jest najważniejszym zmysłem, którym pracuje chow chow. Czasami jak się w coś "wczuje" wywąchawszy jakiś przewspaniały trop dosłownie "wyłącza się" i długo delektuje się sytuacją ;)Wtedy jest ciężko do niego dotrzeć. "Shanter chodź", "Shanter zostaw" nie działa. . Pozostaje tylko sobie wyobrazić, co też chow chow wyczuł nosem  w takiej chwili ;) Dlatego też w wtedy szczekanie innych psów go nie interesuje. Aaa i zapomniałam dodać, że takiemu Shanterowi wystarczają spacery 2-3 razy dziennie w zależności od humoru i pogody (nie znosi deszczu).

Relacje z człowiekiem




Są to psy, które nie tolerują jak się na nie krzyczy i rozkazuje . Najlepiej się z nimi dogadamy traktując je jak człowieka - dosłownie. Większość chow chowów, choć jest mocno związana z właścicielem, nie jest nastawiona na współpracę Trudno jest je wytresować, czasami udaje się nauczyć tylko podstawowych komend "siad", "daj łapę". Shanter reaguje jeszcze na "głodny"? :D (straszny głodomor z niego), "idziemy na spacer"?  i "Przemek przyjechał" (wtedy od razu jest po drzwiami i czeka ;) ).


 Pielęgnacja





Po pierwsze nie wskazane jest częstę mycie chow chow - czytałam, że 2 razy w roku im w zupełności wystarcza. Za to bardzo często trzeba je czesać - 1-2 razy w tygodniu pod włos tzn sierść :). Chow chow nie lubią się moczyć, mają trochę z kotów ;). 
Miałam kiedyś śmieszną sytuację jak przechodziłam z Shanterem przez pasy, gdzie była ogromna kałuża. Shanter za żadne skarby nie chciał przejść przez drogę Na marne było moje proszenie. Korek zrobił się taki, że nawet pani z kiosku obok spoglądają na królewicza co łapki nie chciał zamoczyć śmiała się z tej całej sytuacji. Dopiero jak do niego dotarło, że ta kałuża się gdzieś kończy, ominął ją z gracją wszedł na pasy. :) Ludzie w samochodach też mieli niezły ubaw :). Na szczęście obyło się bez klaksonów.



Mam nadzieję że spodobała Wam się taka odskocznia tradycyjnym postów. Teraz już wiecie więcej o moim "niedźwiedziu" i jego charrrrakterku :), a nawet poznaliście kilka jego sekretów ;).  Dajcie znać, czy chcielibyście poczytać i poprzeglądać takie "inne" posty od czasu do czasu.


Pozdrawiam, Kasia.

10 lutego, 2014

Pozytywny poniedzialek (3)

Dzisiaj post dość późno. Po pierwsze bardzo duży wpływ miała pogoda za oknem, szaro buro, mokro i brak słońca, które do tej pory ukazywało się na niebie bez zarzutów, a wręcz narobiło nam nadziei na wiosnę (zwyczajnie nie chciało mi się nic robić do południa) , a po drugie nieblogowe zajęcia uniemożliwiły mi, aby napisać go wcześniej dlatego dzisiaj szybkie zestawienie ćwiczeń na ten tydzień i zabieram się za trening :).

Ostatnie dwa posty z serii pozytywny poniedziałek udało mi się zrealizować w całości. Wiadomo nie zawsze miałam ochotę na trening, ale zauważyłam, że te posty bardzo mobilizują mnie do działania, dlatego dzisiaj również przedstawiam Wam treningi  w takim zestawieniu na cały tydzień.



Dzisiaj zaczynam od pośladków z Ewą. Robię 2 treningi 6 minutowe na pośladki i powtarzam to dwa razy. pośladki cz 1, pośladki cz. 2. Miały być trzy treningi na pośladki, ale nie mogę znaleźć ostatniej, więc jak Wam się uda to będę wdzięczna! ;)

Jeżeli chcielibyście zrobić taki przykładowy trening tygodniowy jaki rozpisałam to zapraszam Was po więcej szczegółów na post: pozytywny poniedziaek (1). Tam wstawiłam linki pod każdym dniem, więc jest wyjaśnione o co chodzi z tymi moimi hasełkami, np nogi + brzuch itd. :)





W tym tygodniu zamierzam rozpisać wraz ze zdjęciami lub gifami trening z piłką, więc zainteresowanych zapraszam do czuwania :). Zdjęcia już są, więc czeka mnie najdłuższa część owego wpisu sportowego :) czyli obróbka, poskładanie ich w całość gifu, opis ćwiczeń. 

Do zobaczenia! Kasia.